poniedziałek, 17 listopada 2014

Wrażenia po kursie Defensive Driving w Szkoła Auto

Na początku listopada, znajomy podesłał mi link do artykułu na Autokult, z relacją szkolenia w Szkoła Auto. Tekst był zakończony konkursem wymagającym jedynie wysilenia szarych komórek. Zaryzykowałem i zostałem nagrodzony udziałem w szkoleniu Defensive Driving, ostatnim z cyklu organizowanych z okazji 10cio lecia Szkoła Auto.

Szkolenie odbyło się 15.11.2014 w Szkoła Auto w Poznaniu. Kiedy wysyłałem zgłoszenie, nie byłem w ogóle świadom czym to szkolenie jest. Wspomniany artykuł nie zawierał żadnego opisu nagrody. Zacząłem poszukiwania dopiero później i podryfowałem w niewłaściwym kierunku. Tekst na autokult opisywał szkolenie Safe Driving, które odbyło się w ośrodku w Bednarach. Po znalezieniu definicji Defensive Driving, złożeniu tego z ośrodkiem ODTJ w Bednarach, nakręciłem się na coś, co odbędzie się w tym samym miejscu, ale będzie miało inny program. No niestety, zupełnie się pomyliłem.

Defensive Driving można chyba najprościej wyjaśnić jako jazdę ostrożną. Jego zasady sprowadzają się do właściwego obserwowania drogi podczas jazdy, odpowiedniej pozycji, czy zachowania dystansu. Co jednak wydaje się ważniejsze podczas szkolenia, do uświadomienia kierowcom ograniczeń wynikających z konstrukcji pojazdu, fizyki czy charakterystyki ludzkiego ciała. Posiadając uprawnienia do prowadzenia pojazdów stosunkowo krótko, pamiętam jeszcze jak to było na kursie, czy egzaminie i wiem, że co najmniej trochę było na temat właściwej pozycji za kierownicą, o martwym polu w lusterkach, o właściwym rozglądaniu się. Nie wiele jednak na kursie można usłyszeć o tym, jak warunki atmosferyczne wpływają na czas reakcji kierowcy (tu mówi się najwyżej o zmianie drogi hamowania wynikającej z przyczepności opon), zdarza się usłyszeć coś o umieszczaniu wszystkich bagaży w bagażniku, ale nikt nic nie wspomina o właściwym ich rozmieszczeniu, a także zagrożeniu jakie taki bagaż stanowi w razie wypadku. Na kursie Defensive Driving, a przynajmniej prowadzonym przez Szkołę Auto wszystkie te informacje są przekazywane, oraz poparte wieloma prezentacjami.

Szkolenie składało się z 3 zasadniczych części:
  • testu nawyków
  • wykładu teoretycznego
  • testu korzyści
Test nawyków to jazda po drodze publicznej z instruktorem. Zostaliśmy posadzeni za kierownicą bardzo wygodnej Skody Octavii z silnikiem 2.0 TDI o mocy 150KM z manualną 6stopniową skrzynią biegów i wyruszyliśmy na drogę. Każdy z kierowców przez pół godziny był obserwowany czujnym okiem instruktora, który wskazywał jedynie kierunek przejazdu, ale nic nie sugerował kierującemu. Początkowo strasznie się tym stresowałem, przez co nie rwałem się za kierownicę. Wsiadłem jako ostatni, długo się ustawiałem, pewnie plotłem straszne głupoty, ale z każdą minutą uspokajałem się i coraz łatwiej skupiałem się na jeździe. Jak pewnie da się po moim blogu zauważyć, jestem bardzo mocno związany z marką Volvo, ale nowa Skoda Octavia bardzo mi się spodobała. Miejsca w środku bardzo dużo, pozycja za kierownicą całkiem wygodna, a kokpit nie sprawia wrażenia projektowanego dla małego człowieka jak miałem okazję odczuć w paru modelach Toyoty. Jedyne co utrudniało mi jazdę, choć raczej zwiększało czujność i zmuszało do większego ruchu głowy na postojach, to widoczność przez przednią szybę ograniczona słupkami A. Są one znacznie szersze i wysunięte znacznie dalej do przodu niż w moim S40 i cały czas utrudniały mi jazdę. Przyzwyczajenie się do nich na pewno wymagałoby ode mnie długiej jazdy i wielu, wielu udanych manewrów tym pojazdem w ruchu miejskim.

Wykład teoretyczny poprowadzony przez Radosława Jaskulskiego składał się z prezentacji pełnej praktycznych przykładów, przeplatanej podchwytliwymi pytaniami do uczestników. Wydaje mi się, że wszystkie te pytania były znacznie istotniejsze od bezpośrednio przekazywanej wiedzy. Każde z nich zmuszało do refleksji nad przepisami, własnym stylem jazdy czy dotąd ignorowanym aspektem rzeczywistości. Łatwiej zapamiętać wiele zasad, jeśli się je samemu wywnioskuje, lub gdy pojawią się jako wniosek burzliwej i absorbującej dyskusji. Bardzo cenne było przedstawienie różnic między przepisami i egzaminami w Polsce, a innych miejscach w Europie. Wiadomo, trzeba się samemu doszkalać, a jadąc na wczasy nie można pominąć zapoznania z miejscowymi przepisami ruchu drogowego, ale mając już prawo jazdy, nie interesujemy się zwykle sposobem egzaminowania, szczególnie poza granicami naszego kraju. Warto przyjrzeć się temu jak takie kursy są realizowane w miejscach, gdzie na drogach jest znacznie bezpieczniej niż u nas. Choć bezpieczeństwo na drodze zaczyna się znacznie wcześniej niż kurs, to jednak jest to jeden z istotniejszych elementów.

Zaraz po teorii przekazanej w salce konferencyjnej na slajdach, zwiedziliśmy Skoda Auto Lab i zostaliśmy poczęstowani następną porcją informacji, tu już w sposób znacznie bardziej namacalny. Skoda Auto Lab, to miejsce gdzie można doświadczyć dachowania, uczestniczyć w symulacji zderzenia, pojeździć na symulatorze, czy sprawdzić swój refleks. Wniosek z wielu eksponatów jest bardzo prosty: Pasy ratują życie, bo bez nich reszta nic nie zdziała. Do mnie najbardziej przemówiła prezentacja jak działają (a może raczej jak już nie działają) pasy zapięte na kurtkę. Od razu więcej uwagi zacząłem zwracać na to aby wyciągać jej brzegi spod pasa. Dużo też czasu spędziłem dyskutując z instruktorami o różnych aspektach bezpieczeństwa. Pan Zbigniew Woźniak poświęcił nam wiele uwagi przekazując swoje spojrzenie na rynek wtórny, na poszukiwanie pojazdu i często ignorowane problemy.

Ostatni element, test korzyści, to ponowny przejazd, podczas którego instruktor miał sprawdzić jak zmienia się jazda kursanta po bliższym zapoznaniu z zasadami Defensive Driving i ewentualnie wskazać jak lepiej stosować je w praktyce. W przypadku grupy, w której ja uczestniczyłem, instruktor Piotr Kwapiszewski nie miał zastrzeżeń i postanowił przekazać nam kilka zasad Eco Driving-u, co spotkało się z dużym entuzjazmem. I tu pojawiło się zaskoczenie. Zdaniem instruktora używanie luzu jest Eco. Lepiej wrzucić czasem luz i później zacząć hamować, niż w czasie hamowania podjeżdżać na gazie, gdy źle się oszacuje odległość do zatrzymania. Ja w takim miejscu często przed skrzyżowaniem redukuję nawet do jedynki. Robię tak w momencie gdy samochód na 2ce schodzi już do minimum, a chwilowe spalanie rośnie. Zdarzyło mi się nawet parę razy zatrzymać pojazd ani razu nie używając hamulców, a cały czas silnika i oporów toczenia. Tak więc moje używanie 1ki nie jest dobre, ale użycie luzu jest jak najbardziej ok. Mnie ten luz zaskoczył i zamierzam w najbliższym czasie więcej poeksperymentować. Może uda mi się uzyskać lepsze wyniki.

Choć nie otrzymałem tego na co się napaliłem, jestem zadowolony ze szkolenia. Już sam fakt potwierdzenia, że znam i zazwyczaj stosuję zasady Defensive Driving, przez doświadczonego instruktora Skoda Auto jest dla mnie bardzo ważny. To szkolenie wydaje się najmniej rozwijającym umiejętności, a bardziej skupiającym na przekazaniu uczestnikowi wiedzy, w dalszym ciągu jest przydatnym dla każdego niezależnie od stopnia zaawansowania. Ostatecznie cieszę się, że szukając informacji nie dotarłem do właściwych, bo jeszcze podjąłbym złą decyzję i zrezygnował z udziału, co byłoby ewidentnym błędem.

Grafiki pochodzą ze stron Szkoła Auto oraz Skoda Auto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz