niedziela, 3 kwietnia 2011

Warszawskie Dni Informatyki 2011: słabo, słabiej...

Kiedy tylko 16 marca 2011 zobaczyłem plakat WDI wiedziałem, że nie tylko muszę tam iść, ale też podzielić się tym z całym światem zamieszczając zapowiedź WDI na tym blogu. Aktualnie kilka dni po wydarzeniu docierają do mnie jeszcze jego echa w postaci maili od organizatorów i czkawką odbija mi się nadmierny i przedwczesny entuzjazm. Dla niecierpliwych już teraz powiem, że niestety jestem zawiedziony całością. Cierpliwych, chętnych do poznania szczegółów mojego udziału w WDI:2011 zapraszam na do dalszego czytania.


Zamieszanie na Politechnice Warszawskiej

Jak w zapowiedzi pisałem całe wydarzenie tym razem zagościło w murach Politechniki Warszawskiej. Do samego gmachu głównego dotarliśmy o godzinie 08:30 i przywitała nas kolejka do rejestracji na tyle długa, że mimo jej zawinięcia początku nie było widać. Ogonek przesuwał się niezwykle wolno. Kiedy udało nam się dotrzeć do schodów prowadzących na aulę główną okazało się, że rejestracja zostaje zamknięta do końca pierwszej sesji i należy znaleźć sobie krzesło aby wysłuchać pierwszej prelekcji. Na temat samej rejestracji można opowiadać długo i raczej ze złością. Najkrócej będzie powiedzieć, że rejestracja była otwierana na przerwach i podczas przerwy po pierwszej sesji nie zdążyłem się do niej dostać. Znaczną część prelekcji drugiej spędziłem przed rejestracją odpędzany raz na jakiś czas przez organizatorów. Osobiście zastanawiam się ile osób zrezygnowało z udziału po pierwszej prelekcji i zamknięciu rejestracji przeniesionej na przerwę.

Wiele to się nie nasłuchałem

Na wykładach mam w zwyczaju siadać z przodu i robić notatki. Na konferencjach bywa jednak różnie, co jest zależne na przykład od stopnia mojego zainteresowania, czy też momentu gdy dotrę na salę. Z racji, że w kolejce do rejestracji byłem daleko, na salę dotarłem późno i ostatecznie wylądowałem w ostatnim z szerokich rzędów krzeseł. W efekcie trzeba było mocno wytężyć słuch, aby wysłuchać prelekcji. Na sali panował ogólny hałas spowodowany między innymi przez umieszczenie w tej samej przestrzeni prelekcji jak i stoisk firm. Głośniki umieszczone zostały wyłącznie z przodu, więc do moich uszu prelekcja docierała zmiksowana z rozmowami kilkunastu rzędów przede mną i echem rozmów o pracy za mną. Widok był przynajmniej nie najgorszy, jednak ekran był niezbyt dobry, a dokładnie jego odświeżanie było na tyle niskie, że po dłuższym patrzeniu bolały oczy.

Sesje, prelekcje

Pierwsza prelekcja poprowadzona przez Jakuba Jałbrzykowskiego i poświęcona tematowi prowadzenia prezentacji była dość ciekawa. Sam prowadzący musiał być dobrym prelegentem, bo jak miałby tą umiejętność przekazywać innym. Jak dla mnie było to faktycznie niezłe, szczególnie że temat jest aktualny. Koledze, który był ze mną akurat ta prelekcja jakoś się nie podobała. Niezależnie od tego koncepcja pokazania złej prezentacji, dobrej prezentacji a na koniec ekstremalnie złej prezentacji była całkiem niezła. Szkoda tylko, że ta ostatnia nie była na ten sam temat (świńska grypa), bo wtedy ten temat może jakoś by mnie zainteresował.

Kolejna prelekcja poprowadzona przez Marcina Zygmanowskiego, która miała dotyczyć nowinek technologicznych okazała się dla mnie niestety rozczarowaniem. Szczególnie po dobrej sesji o prowadzeniu prezentacji i ze złością, że rejestracja znowu została zamknięta. Rzekome nowinki techniczne okazały się zdecydowanie teraźniejszością. Mowa była o przetwarzaniu w chmurze, systemach mobilnych, czy APU. To wszystko niestety nowinką, przełomem było ale rok czy dwa temu. Do tego pan Marcin Zygmanowski bardziej pasował do modelu "złej prezentacji" z prelekcji poprzedniej. Było to nieco irytujące. Zaletą było to, że akurat jego słyszałem lepiej, ale to głównie dzięki zmianie lokalizacji na wspomniany już punkt rejestracji ulokowany w połowie długości sali.

Prelekcja poprowadzona przez Pawła Ciesielskiego była następną ciekawą pozycją. Traktowała o tym jak od dobrego pomysłu dojść do jego realizacji i jak może pomóc w tym fundusz Asseco. Niestety znudzony poprzednią prelekcją postanowiłem udać się ze znajomym na kawę i wrócić gdy będziemy mniej śpiący. Paweł Ciesielski jest też osobą, która w połowie pierwszego dnia WDI ogłaszała wyniki konkursu Pomysł na Biznes.

Ostatecznie dotrwałem tylko do przerwy po tej sesji i odczytania zwycięzców. W tym czasie w dodatku byłem zajęty wykonywaniem 10tego okrążenia w Forza Motosport na Xbox 360. Przyznam szczerze, że miałem chęć zostać dłużej i naiwnie liczyć na poprawę sytuacji, ale nie byłem sam i podjęcie decyzji o powrocie do domu było prostsze. Zastanawiałem się już potem tylko czy przyjechać na drugi dzień i odmówiłem sobie tego. Aktualnie tego nie żałuję, ponieważ większość tematów była poruszana na spotkaniach koła .NET na mojej macierzystej uczelni.

Giełda Pracy na WDI 2011

Konferencji towarzyszyła giełda pracy w postaci kilkunastu stanowisk potencjalnych pracodawców polujących na młodych ambitnych i utalentowanych specjalistów z branży IT. Ja osobiście nie spędziłem za wiele czasu na rozmowach o pracy z przedstawicielami. Na takich stoiskach i tak zwykle spodziewać się można studentek Turystyki, Socjologii czy Psychologii w roli hostess. Oczywiście z większości stoisk zebrałem jakieś ulotki informujące o ofertach, a gdzieniegdzie poczęstowałem się krówką czy cukierkiem. Ten element konferencji pomimo małe własne zainteresowanie oceniam bardzo dobrze. Nie było może nadzwyczajnych rewelacji jak na Targach Pracy organizowanych raz na jakiś czas w halach Expo XXI ale to i lepiej. Tutaj było wiadome jakiego rodzaju pracowników firmy poszukują i z jakiej branży same są. Do tego ofert na stoiskach nie brakowało i każdy mógł coś znaleźć.

Konkursy, gadżety, świecidełka

Na wejściu każdy z zarejestrowanych uczestników, na podstawie zaproszenia, otrzymał gift bag, który zawierał przynajmniej koszulkę. Do tego można tam było znaleźć nieco ulotek, smycz i jakiś długopis, czy zakreślacz. Dla pierwszych 200 osób miały być pendrive'y i były, ale... Okazało się po pierwszym dniu, że pendrive'y obsługa postanowiła dorzucać losowo skoro taki tłum zwalił się już o 08:00 rano by je dostać. Dziwny pomysł, choć dla mnie to nie miało za wielkiego znaczenia, na brak nośników nie narzekam. Na stronie facebookowej konferencji można było jednak znaleźć opinie niezadowolonych z tego faktu uczestników.

Co większe konkursy były ogłoszone na stronie konferencji, a zgłoszenia do nich były zbierane przez dłuższy czas. Nagrody w tych konkursach były niebagatelne, bo na przykład w konkursie Szansa na Biznes można było wygrać konsolę Xbox 360 z kontrolerem Kinnect! Choć razem ze znajomym wysłaliśmy do tego konkursu dwa zgłoszenia z genialnymi pomysłami, niestety nie udało się zająć nagradzanych miejsc. Pomysły przy wręczaniu nagród nie były wyjawiane, więc było to tym ciekawsze. Niewypowiedziane pytanie o zwycięskie pomysły długo nie dawało spokoju.

Właściwie to nie wiem, czy następnym razem wybiorę się na WDI. Na pewno gdy zostanę o niej powiadomiony zanim podejmę decyzję sprawdzę gdzie konferencja się odbędzie i jak miejsce wygląda. Chciałbym móc w spokoju wysłuchać nawet najnudniejszych wykładów. Z tego WDI poza masą ulotek, koszulką i zakreślaczem mam jeszcze przeświadczenie, że Xbox 360 z Forza Motosport byłby bardzo fajnym gadżetem do posiadania.Raczej nie ładnie byłoby jawnie stawiać jakieś oceny w skali dyskretnej. Niech więc powyższa ocena opisowa pozostanie. Nie skreślam WDI i nie życzę mu niedotrwania do przyszłego roku, ale tym razem nie będę tam pędził bez głębszego zastanowienia.

Czytaj też:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz