piątek, 25 marca 2011

Open Source Day 2011: Open Source Your Mind

Po raz czwarty odbyła się w Warszawie konferencja Open Source Day. Na szóstym piętrze PKiN możliwe było po raz kolejny wysłuchanie prelekcji specjalistów od Red Hat-a, EnterpriseDB, czy AMD. Dla mnie była to pierwsza edycja. Na szczęście dzięki kontaktom z uczestnikami edycji wcześniejszych, wiedziałem czego się spodziewać i rozczarowań nie było. Ciekaw jestem jak dużo osób na konferencję przyciągnęła jej nazwa i misja, a jak wielu nazwy firm. A może więcej przyciągnęła koszulka i obiad? Trudno stwierdzić. Na jednych jak magnes działa dobry gadżet, na innych czerwony kapelusz czy nadgryzione jabłko. Tego drugiego na szczęście na wydarzeniu nie było.

Dla mnie było dość oczywistym uczestnictwo w ścieżce technicznej i ten materiał tylko ją będzie obejmował. Trudno stwierdzić, która z nich była ważniejsza. Można stwierdzić że techniczna, skoro miała większą salę i wszyscy wymienieni na stronie konferencji prelegenci pochodzą właśnie z tej ścieżki. Może następnym razem uda się sprawdzić także tą drugą ścieżkę. Do tego jednak potrzebne będzie wsparcie ze strony drugiego słuchacza.

Kawa, herbata, ciastka

Open Source Day może być traktowany jako wydarzenie marketingowe. Na szczęście byłem na to przygotowany. Bez wątpienia jego celem jest prezentacja firm i produktów, które są wytwarzane w technologii Open Source. Warto jednak pamiętać, że pomimo marketingu zawsze znajdzie się nieco ciekawych i rzetelnych informacji. Sama idea nie jest pozbawiona zalet. Podejście do całości jest niezwykle profesjonalne, każdy uczestnik traktowany jest jako potencjalny klient i można poczuć się niezwykle ważnym. Na wstępie na każdego czekał identyfikator z imieniem, nazwiskiem i firmą oraz mały pakiet z koszulką, długopisem i paroma mniej istotnymi papierkami. Tu mały problem. Przy rejestracji nie było możliwości podania rozmiaru koszulki. W efekcie na miejscu dostawaliśmy koszulkę według uznania obsługi. Ja dostałem M, wolałbym L. Znajomy dostał XL, a też bardziej pasuje mu L. Średnio dostaliśmy koszulki na miarę. To jest element, który mogliby poprawić w przyszłości. Wystarczy jedno dodatkowe pytanie przy rejestracji i będzie sporo łatwiej. Rejestracja na miejscu trwała od 08:30 i zaraz po odebraniu identyfikatora można było udać się na poranną kawę i ciastko. Bardzo miły element. Aby dojechać na miejsce musiałem wstać bardzo wcześnie i sam sobie kawy nie zdążyłem zrobić. Problem w tym, że musiała się ona wszystkim tak bardzo spodobać, że otwarcie konferencji opóźniło się o jakieś 10 minut co najmniej.

AMD na was można liczyć

Przewidziane zostało miejsce na małe stoiska dla firm uczestniczących w organizacji konferencji. Niestety wyszło na to, że tylko na stole AMD reprezentowanym przez firmę Actina coś się działo. Można było rzucić okiem na mały komputer z APU, ale też konsolę do RACK-a, czy mały serwer z czterema Opteronami po 12 rdzeni każdy, zamknięty w obudowie Midi Tower. Za każdym razem gdy wykładali na stół jakieś materiały, te rozchodziły się zanim zdążyłem ruszyć w tamtym kierunku. Udało mi się ostatecznie zdobyć materiały na temat procesorów Opteron i płyt ASUS. Na gruby notes AMD miałem niestety za krótkie ręce.

Magiczny czerwony kapelusz

Przez wszystkie prelekcje na sali ścieżki technicznej obecne były dwie rzeczy. Kamery do transmisji na żywo dostępnej w Internecie, oraz czerwony kapelusz. Przyznam szczerze dla mnie byłby to na prawdę magiczny gadżet pożądany bardziej niż Koeniggseg, gdyby ktoś zechciał go oddać. Strasznie przykuwał uwagę.

Prelekcje były prowadzone zarówno w języku angielskim jak i polskim. Było to dość ciekawe, szczególnie że goście przyjechali z różnych regionów i mówili z bardzo różnorodnymi akcentami. Nagłośnienie było na szczęście co najmniej tak dobre jak prelegenci i całość była jasna i zrozumiałą. Przynajmniej od strony audio. Nieco gorzej miała się strona wizualna. Część slajdów byłą zbyt małych, ze zbyt dużą ilością tekstu i pokazana na zbyt krótko. Na każdą z prelekcji było przewidziane zaledwie 30minut, więc trudno się temu ostatniemu dziwić.

Dość dobrym pomysłem były screencasty w ramach prezentacji pewnych produktów. Niestety z racji, że było to narzędzie użyte przez organizatorów po raz pierwszy, nastręczało nieco kłopotów. Dość zabawne było słuchanie prelegenta opisującego pewien proces i przerywającego nagle ze zdaniem:

Oczywiście to nie ten film.

To było zabawne nawet za trzecim razem. Śmieszne było też poszukiwanie pilota do prezentacji, albo gdy na koniec, podczas losowania nie można było rozczytać danych wylosowanej osoby. Nudno więc nie było, organizatorzy o to zadbali. Na stronie konferencji dostępna jest za równo agenda jak i lista prelegentów.

Nagrody, upominki, gadżety

Open Source Day 2011 koszulka
Trudno sobie aktualnie wyobrazić konferencję, na której nie będzie możliwości zbieractwa, ani wygrania czegoś ciekawego. Tak więc była wspomniana koszulka (zdjęcie po lewej. wykonane samodzielnie przy pomocy telefonu Nokia x5220 niestety) i łącznie przynajmniej ze 2 różne długopisy. Były notesy od AMD i od nich też pouczające ulotki o gorących tematach cloud-computingu czy programowania na układy wieloprocesorowe. Pomimo to o wiele lepiej wyglądały nagrody. Na wstępie do ręki każdy dostał też kupon z numerkiem. Należało zachować go do losowania, w którym było do wygrania kilkanaście Routerów z AP firmy Linksys. Ładnie celowali z losowaniem ale najbliżej było 3 numery od mojego. Niestety, bo przydałoby mi się coś takiego. Następne było losowanie nagród na podstawie ankiet. Tu było jeszcze ciekawiej, bo jedną z nich była wspomniana już maszyna z APU. To by się jeszcze bardziej przydało. Jej losowanie przeciągało się z powodu nieobecności wylosowanych, ale ostatecznie wyniósł ją człowiek z mojego rzędu. Znowu było blisko. Ostatnie nagrody to urządzenia wielofunkcyjne. Było ich chyba z sześć. Trudno stwierdzić wolałem liczyć na wygraną niż liczyć pudełka na scenie. Niestety tym razem strzelali dalej ode mnie.

Poszedłem na konferencję po natchnienie. Była tam spora liczba firm czerpiących korzyści z oprogramowania Open Source. Okazuje się jednak, że większość z nich albo zarabia na wsparciu, albo na rozwiązaniach opartych na Open Source i rozwiniętych o autorskie płatne moduły. To drugie rozwiązanie dla pewnych projektów IT Chaos może być faktycznie realne do wykorzystania. Stwarza pewne problemy i nieco kłóci się z ideałami linuksiarza, ale jakoś trzeba zarabiać na chleb. Niezależnie od tego główną zaletą było dowiedzenie się czym będzie się tak bardzo wyróżniał AMD Buldozer.

Nie żałuję poświęconego czasu, a czas był zdecydowanie największym problemem organizatorów. Chyba żaden z prelegentów nie zmieścił się w swoich ramach. Sama konferencja zaczęła i skończyła się z opóźnieniem, a jedna z przerw została nawet odwołana. Mogłem oczywiście od rana siedzieć na wykładach i laborkach. Na zajęcia na uczelni wstałbym ledwo godzinę później niż na konferencję i poza wiedzą nic materialnego bym z nich nie wyniósł. Trudno powiedzieć, czy następnym razem pojawię się na Open Source Day. Jeśli tak, jestem niemal pewien, że tym razem pod flagą IT Chaos, a nie swojej uczelni.

Czytaj też:

1 komentarz: