niedziela, 15 marca 2009

W informacyjnym chaosie

Z prawa, lewa, z góry i dołu jesteśmy atakowani informacjami. Tak to już jest w społeczeństwie informacyjnym. W pewnym momencie wydać się mogło, że z pomocą przychodzi społeczeństwo informatyczne zastępujące poprzednie informacyjne. Teraz jest jednak gorzej i będzie chyba już tylko gorzej.

Podobno ilość informacji w jednym wydaniu gazety codziennej to więcej, niż człowiek w XIXwieku przyswajał przez całe życie. Gazet codziennych wychodzi kilka, a do tego prześcigają się w tematach na tyle, że jakieś 15-20% jednak się różni. Spokojnie można więc jeszcze do 12:00 pochłonąć wiedzę przeznaczoną dla 2 lub 3 osobników z czasów rewolucji przemysłowej.

W momencie podłączenia się do globalnej sieci Internet ilość informacji tylko narasta. Tysiące dzienników, forów, grup dyskusyjnych, elektroniczne wydania gazet, blogi... Wyliczać można do wieczora. To powyżej to tylko w formie pisma, a tą przyswaja się chyba najwolniej. Mamy więc do dyspozycji serwisy z muzyką, filmami, krótkimi klipami, radia internetowe, podcasty na każdy znany temat i na każdy nowy. Teraz dopiero zaczyna się problem. Czaszka już nie puchnie bo papier nas nie przeraża, ale gdy włączyć przeglądarkę zaczyna się tragedia.

Powstało kilka serwisów pomagających w dostępie do ciekawych aktualności skatalogowanych wg dziedzin. Dodatkowo możliwe jest prowadzenie ocen dla samych znalezisk jak i poszukiwaczy. Do pewnego momentu wydawać się mogło, że to nie tylko pomoże, ale i nawet wystarczy. Od jakiegoś czasu śmietnik, który podjęły się sprzątać pochłania je do reszty. Jeszcze na stronach głównych nie jest tak źle, ale na zapleczu, na stronach linków oczekujących panuje taki sam chaos jak w całej sieci.

Oczywiście można nie zaglądać na zaplecze, czekać spokojnie na głównej na co bardziej łakome kąski przefiltrowane przez tysiące oczu. Problem polega na tym, że do naszych rąk trafia towar zimny i o świeżości przedwczorajszej ryby. Przykładowo doniesienia sportowe, lub ze świata kultury. Albo doczekają się opóźnienia 24h+, albo będą miały niską jakość z powodu słabego wyboru w najkrótszym czasie.

Z serwisami "górniczymi" niestety wiążą się i inne problemy i to nawet ich setki. Skupienie uwagi na nich choć na chwilę może jednak skutkować "dostaniem globusa", "serca palpitacją" i setką innych objawów. Nie zagłębiajmy się w nie więc w najbliższym czasie, pomińmy w milczeniu.

Tytułem zakończenia przydałoby się ciepłe słowo otuchy. Dopóki jednak ktoś nie wpadnie na nowy pomysł na miarę serwisów "górniczych", nie widać zbyt wielkiej nadziei dla społeczeństwa informatycznego podłączonego do sieci Internet. "Od przybytku głowa nie boli"... podobno.

2 komentarze:

  1. Racja nie dość śmietnika w realu to w necie na dodatek nie ma kto posprzątać, reklamy wszędzie gdzie się nie obejrzysz, a to wszystko zapycha tylko nam łącza i kompy, a z tą świeżością informacji to tak jest, grunt że chociaż da się znaleźć niezłą prognozę pogody i działający rozkład ztm, bo na pkp nie ma co liczyc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście google ad-sense nie jest aż tak bardzo irytujący. Potrafią być nachalne, ale na szczęście nie przeszkadzają w przyswajaniu treści.

    OdpowiedzUsuń