piątek, 28 grudnia 2012

Psuj! - czyli retusz w praktyce



 Post, z resztą mój pierwszy, przybierze formę "auto-pojazdu"... Ale na kim się wyżywać, jak nie na sobie samej?

Jakie zdjęcie jest, każdy widzi... Ale ile w nim prawdy? Gdzie powinniśmy zakończyć retusz, żeby nie przypięto do zdjęcia łatki photoshop? Żebym ja to jeszcze wiedziała, to byłoby cudownie.


„Malując autoportret, usunąłem wszystkie pryszcze, uważam bowiem, iż zawsze powinno się tak robić. Pryszcze są stanem przejściowym i nie mają żadnego związku z naszą prawdziwą fizjonomią”  Andy Warhol.

A więc idąc za radą Andiego - usuwajmy stany przejściowe. Podkrążone oczy, pryszcze, nadmierną opaleniznę, ale nie róbmy z modela na zdjęciu sztucznej lalki, chyba, że wyrazi takie życzenie!

Kilka retuszowych wpadek z czasów pracy w zakładzie fotograficznym:

Małżeństwo odbierające zdjęcia komunijne, bardzo zdziwione ogląda podobizny swojego syna, na którym zostały wyretuszowane czarne (dosłownie!) zęby dziecka... i bardzo grzecznie prosi o usunięcie tego retuszu. "Przecież nikt nie uwierzy, że to on!"

"- Czy życzy sobie Pan, żeby wyretuszować zdjęcie?
- Naprawdę, aż tak źle wyglądam na tym zdjęciu?!"

Panowie nie przepadają, kiedy im sugerować, że w ogóle cokolwiek można by zmienić w ich wyglądzie... ;)
Natomiast panie, w 90% same o retusz poproszą.

Poniżej, mały przykład retuszu zdjęcia. Czyli co potrafi program do obróbki zdjęć w rękach średnio-zaawansowanego użytkownika.




















 Tak więc uwaga, panowie na zdjęcia, które oglądacie w internecie, i które przesyłają Wam tak zwane "fajne laski".
Chociaż, fakt faktem, w każdej bajce jest ziarenko prawdy ;)


Pozdrawiam,
Pipi.

Czytaj też:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz