środa, 7 września 2011

Informatyk za kierownicą - parkowanie równoległe nie straszy

Na jazdach zdarzają się lepsze i gorsze dni. Są takie gdy miasto jest puste i można zrobić 30km, są takie gdy robi się niecałe 10km w korkach. Tym razem miałem pecha i spędziłem godziny #13 i #14 główne w korkach. Prawie nic się nie działo i gdyby nie wizyta na placu manewrowym, to chyba pominąłbym opisywanie tych godzin. Dlatego skupię się na opisaniu pewnych wrażeń na temat jednego z manewrów, a nie na całej jeździe z tamtego dnia.

Standardowo na placu manewrowym ćwiczę łuk i górkę. Tego dnia zaczęło się dokładnie tak samo. Najpierw z 5x przejechałem niezbyt płynnie po łuku z jednym błędem (za mało wjechałem w kopertę), a potem miałem okazję 2 razy zrobić górkę. Co do górki, to poszło przyjemniej niż poprzednio. Robiłem tym razem jak na motocyklu. No może nie całkiem, ale bliżej do było do tego. Patrzyłem na obroty kiedy zaczną spadać, a nie na zachowanie bryły samochodu. Tu niestety nie można wyczuć tego momentu, kiedy samochód zaczyna ciągnąć niestety. Znaczy się przy odpowiedniej mocy jest to możliwe, ale to już trochę za późno na zwalnianie hamulca ręcznego.

Na placu manewrowym czekało mnie jeszcze jedno ćwiczenie. Pani instruktor ustawiła kilka pachołków z boku placu i miałem okazję zacząć ćwiczyć parkowanie równoległe tyłem. Najpierw pokazała mi, omawiając jak ten manewr należy wykonać. Następny raz robiłem już sam. Okazało się, że to nie jest takie trudne. Między pachołkami w pewnym momencie nie widać gdzie się jest, ale gdyby to było parkowanie między samochodami, czy innymi bryłami, to byłoby łatwo stwierdzić ile jeszcze można cofnąć. Cały manewr jest jednak dość prosty. Ważne jest wykonanie ruchów w odpowiednich momentach. W przeciwieństwie do jazdy po łuku tutaj prawie za każdym razem skręca się do oporu. Dopiero na koniec korygując położenie samochodu trzeba nieco dobrać jak i ile skręcić.


Pokaż Jazdy B #13-#14 na większej mapie

Na koniec trasa przejazdu. Tym razem wyjątkowo głupia i prosta. Prawie na całej długości powrotu z placu manewrowego był bardzo niefajny korek. Ja sobie jednak cenię jeżdżenie w korku. W dużych miastach nikogo to nie ominie, a pozwala na trening płynności jazdy i na złapanie większego wyczucia z samochodem. Takie lekcje fundują mi ludzie od remontów. Trudno stwierdzić, co tym razem tam ryli, ale z mojej perspektywy znaczy to tyle samo.

Czytaj też:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz