Ostatnio miałem po raz pierwszy przyjemność doświadczenia prowadzenia samochodu. Dzięki uprzejmości przyjaciela mogłem przejechać się polną drogą jego nową Toyotą Corollą. Było to dla mnie bardzo miłe i ekscytujące doświadczenie, ale nie tylko z powodu pierwszego razu.
Jakimś cudem nie miałem prawie problemu z ruszaniem. Czułem się bardzo niepewnie, miałem problem ze płynnością sterowania gazem, ale samochód zgasł dopiero gdy po zatrzymaniu stopa ześliznęła mi się z pedału sprzęgła. Faktycznie nieźle jak na żółtodzioba.
Zmotywowany przez przyjaciela i chęć rozwinięcia się w tym kierunku, od lat tłumioną, udaję się wreszcie na kurs na prawo jazdy. Trochę od razu na głębszą wodę, ponieważ z powodu oszczędności czasu i pieniędzy zapisuję się od razu na kategorie A i B. Motocykl prędzej sobie sprawię, a samochód przyda się do CV. Ewentualnie będę robił za kierowcę do wynajęcia, albo pożyczał samochód po znajomych w zamian za benzynę i mycie. Co do motocykla, to jestem w tej chwili bardziej na etapie marzeń niż zakupów. Z czasem uda się zebrać pieniądze na własne dwa koła z silnikiem 250ccm. Zawsze ktoś może w tej kwestii wspomóc finansowo.
Piszę o tym wszystkim, bo wpadłem na taki pomysł, aby opisać swoje wrażenia z kursu i robić to w miarę możliwości na bieżąco. Niestety nie idzie mi tak sprawnie czasowo. Ten tekst publikuję już po pierwszym dniu zajęć teoretycznych. Mam jednak nadzieję już jutro wieczorem zredagować i opublikować materiał o zajęciach teoretycznych. Szczególnie, że wybrałem się na weekendowy kurs przyspieszony. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego ciekawa seria, która kiedyś komuś się przyda. W najgorszym razie będzie to kilka postów rzetelnie opisujących wybraną przeze mnie szkołę. Przyda się to wtedy każdemu, kto będzie z tą szkołą rozważał współpracę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz