czwartek, 30 czerwca 2011

Skutki ryzykownych decyzji

Jak pisałem niedawno zmieniłem adres domeny bloga. Cały czas jak widać jest to subdomena w ramach bloggera, bo nie bardzo chcę marnować pieniądze na domenę własną. Niby to nie jest duży koszt, ale aktualnie mam inne spore wydatki i nie w głowie mi wydawanie kolejnych złotówek, których zarabianie nie przychodzi mi za lekko.

Tutaj w zasadzie ten krótki post się zaczyna. Kwestia pieniędzy nie jest bezpośrednio jego tematem, ale w tle zawsze się przewija. Spróbuję krótko przedstawić zauważone przeze mnie skutki jednej małej decyzji, która była raczej słuszna przez wzgląd na nasilający się spam, którego mam nadzieję nikt poza mną nie odczuł tutaj.

Po pierwsze czerwiec 2011 jest najgorszym miesiącem w kwestii odwiedzin na blogu od roku. Połowę miesiąca blog funkcjonował pod starą domeną, a i tak statystyki wyglądają kiepsko. Co więcej rosyjski flood w tym miesiącu miał miejsce bardzo wcześnie, więc i tak do statystyk się zaliczył. Do tego jeszcze doliczyłbym fakt spadku w rankingach Google. Stara domena aktualnie figuruje jeszcze w wynikach wyszukiwania i chwila jeszcze minie nim zniknie. Jeszcze dłuższa chwila minie, zanim posty z nowego adresu przebiją się w rankingach tak wysoko jak te ze starej domeny. Trzeba przyznać, że dla pewnych zapytań miałem wyniki w pierwszej dziesiątce.

Drugie zdecydowanie wynika z pierwszego. Wzrost aktywności na blogu przez wzrost liczby postów jednocześnie zwiększył liczbę wejść, a zainteresowanie odwiedzających spowodowało, że pojawiły się ostatnio 2 kampanie rozliczane za kliknięcia w adtaily. Pojawiły się i zniknęły, bo niestety zmiana adresu spowodowała spadek wejść. W efekcie w tej chwili nie ma szans na grosiki za kliknięcia i opcja domeny w PL się raczej oddala.

Ostatnie to skutek, który na szczęście odczuwalny jest tylko dla mnie. Konieczne było przejrzenie wszystkich stron, gdzie mam możliwość edycji i zmiana starego adresu na nowy. Wbrew pozorom nie było najtrudniejsze odwiedzenie tych stron, ale przypomnienie ich sobie. Oczywiście serwisy społecznościowe, gdzie miałem lub mam konta poszły na pierwszy ogień razem z portfolio na stronie firmowej. Później było o wiele trudniej. Ostatecznie z braku pomysłów odwiedziłem kilka lubianych przeze mnie blogów i zamieściłem tam komentarze z nowym linkiem. Ot tak dla samego ich istnienia. Zawsze to ktoś może przez nie trafi i może ten zakątek mu się spodoba.

Raczej więc nie polecam nikomu zmiany domeny gdy strona, czy blog ma już jakąś pozycję w sieci zbudowaną. Lepiej już jakoś sobie radzić ze spamem i innymi nieprzyjemnościami, niż potem żałować. Drugi wniosek z tego płynie taki, że zawsze lepiej na początku wymyślić dobrą domenę niż potem poprawiać.

2 komentarze:

  1. Spoko, odkujesz się z czasem. Po prostu rób coś na tym blogu ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Powoli się odkuwam. Traktuję go ostatnio o wiele poważniej. Na początek rozruszam go serią "Informatyk za kierownica", a potem zobaczymy. Trzeba będzie poszukać, albo powymyślać jakieś problemy do opisywania :).

    OdpowiedzUsuń